Fabryka okien i drzwi   Kaziu Borucki
Tu w Nowym Jorku w fabryce okien i drzwi
Między słynnymi mostami na Brooklynie
Coś jakby zawód Boga przypomina mi
Zawód stolarza cieśli jak w Jerozolimie
Piękny to zawód robić okno na świat
I drzwi do każdego wieżowca czy domu
Mieszkamy w domu całe życie tyle lat
I niezbędny jest on po prostu nikomu
W fabryce tną ramy elektryczne piły
A obsługuje je świetny brygadzista Jerzy
Choć problem jest nie raz zawiły
Wykonuje swą pracę zawsze jak należy
A problemów tu nigdy nie brakuje
Tak jak w każdym innym zakładzie
Ale kierownik Benek w porę je likwiduje
Aby uniknąć ich dla załogi w zasadzie
Bo są piękne wzloty ale i upadki
I następują takie nie miłe zwolnienia
Ale kierownik ma serce jak do matki
I stara się o jak największe zamówienia
Aby fabryka miała zawsze prace
Tętniła życiem i się stale rozrastała
Aby załoga miała jak największe płace
A kiedyś żeby jakiś medal złoty dostała
Bo robi drzwi i okna dla całej Ameryki
Do Nowego Jorku i na Florydę do Maiami
I pomimo trudności ma dobre wyniki
A pracują tu po junacku Polacy sami
Pracuje Rafał Bogdan Rysiu Tadek Henio
I choć są problemy i idzie jakby na styk
To każdy z nich jest specjalista szpec szpenio
A kieruje fabryką wspaniały kolega Benedykt
     Gdy przyjechałem do Ameryki zaraz w pierwszym roku pracowałem w fabryce drzwi i okien między dwoma mostami Brooklyn - Manhattan w zawodzie Boga Jezusa Chrystusa bo On też robił drzwi i okna do mieszkań, tylko że Bóg robił z drzewa a ja z metalu do wieżowców w  Nowym Jorku i hoteli do Maiami na Florydzie.